sobota, 27 kwietnia 2013

Żyć i umierać z miłości

Autor: Alfonso Signorini
Tytuł oryginalny: Marilyn. Vivere e morire d'amore
Tytuł polski: Marilyn. Żyć i umrzeć z miłości
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2012 (Polska)
Liczba stron: 224
Ocena: 8/10




Uczucia są głównym tematem tej fabularyzowanej biografii jednej z największych gwiazd w dziejach kina. Dla Marilyn Monroe najważniejsza w życiu była miłość, o którą cały czas walczyła. Nie zaznała jej ani od chorej psychicznie matki, ani w sierocińcu, ani w niezliczonych romansach – z Onassisem, Sinatrą, Montandem, Brando. Jak wyglądały jej małżeństwa? Co naprawdę łączyło Marilyn z prezydentem Kennedym?
 
Marilyn Monroe. Wszyscy znamy te nazwisko, prawda? Ale czy wiemy jak naprawdę wyglądało życie? Jak ciężkie było? No cóż, teraz, gdy powstało wiele książek i filmów biograficznych mamy jakieś pojęcie o ikonie kina. 

Tę książkę dostałem od przyjaciół na urodziny. Wiedzieli, że lubię Marilyn, więc dostałem, to co właśnie wtedy chciałem. Szybko wziąłem się za jej czytanie. Wprawdzie było to już jakiś czas temu, ale nie mogłem odmówić sobie, żeby na blogu opisać tę książkę. 

Zacznijmy od tego, że biografia podzielona jest na pięć części dotyczących życia Normy Jeane Baker. Jest to dla mnie ogromnym plusem, ponieważ przyjemniej się to czyta. Wiele opisów, które są zawarte w książce zszokowało mnie, ponieważ nie mogłem sobie wyobrazić, żeby babcia chciała udusić swoją wnuczkę, a matka nie kochała swojego dziecka i po prostu się nad nim znęcała, po czym oddała małą Normę sąsiadom. Potem Marilyn była modelką. Nie podobało się to jej mężowi, więc się rozstali. W końcu została aktorką. To przyniosło jej rozpoznawalność i właśnie dzięki temu stała się ikoną. Niestety, mając już pieniądze i sławę również nie była szczęśliwa. To właśnie dlatego pakowała się w romanse. Później jednak uzależniła się od leków. Dalszej historii nie trzeba opowiadać, bo jest tragiczna. 

Przeczytałem książkę z zapartym tchem, bo chciałem się dowiedzieć jak naprawdę wyglądało życie jednej z najbardziej rozpoznawalnych osobistości kina. I rzeczywiście, czyta się to szybko i może nie do końca przyjemnie, bo jest to jedna z najszczęśliwszych historii. Kiedy już skończyłem, zasmucił mnie fakt, że życie Marilyn skończyło się właśnie tak. Długo zastanawiałem się co byłoby, gdyby Norma Jeane Baker pokierowała swoim życiem inaczej. Nie było to jednak jej dane. Dzieło Alfonso Singoriniego poleciłbym przede wszystkim fanom Marilyn Monroe. Ale nie tylko. Spodobać się może także osobom, które chcą się zapoznać z jej historią.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Patrząc na życie pozytywnie

Autor: Matthew Quick
Tytuł oryginalny: Silver Linings Playbook
Tytuł polski: Poradnik Pozytywnego Myślenia 
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Rok wydania: 2012 (świat) 2013 (Polska)
Liczba stron: 380
Ocena: 10/10



Poznajcie Pata. Pat ma pewną teorię – jego życie to film, który zakończy się happy endem, czyli powrotem jego byłej żony. Pat musi tylko spełnić kilka warunków: robić codziennie setki brzuszków, czytać więcej książek, biegać ubrany w worek na śmieci, żeby zgubić ostatnie zbędne kilogramy, ćwiczyć bycie miłym i dwa razy dziennie łykać kolorowe pastylki.

Ciężko  jest znaleźć książkę, w której nie ma wątku miłosnego. W większości pojawia się takowy. Ale ciężej jest znaleźć książkę, w której takowy wątek jest opisany ciekawie i z pomysłem! Cóż, przyznam, że osobiście za powieściami, gdzie głównym wątkiem jest miłość nie przepadam. Tym razem jest inaczej.

Pat Peoples ma 30 lat, żonę i dobrą pracę. Do szczęścia nie brak niczego więcej, prawda? Los jednak chciał, że Pat ląduje w "niedobrym miejscu", gdzie spędza dobre kilka lat. Do domu wraca, kiedy lat ma już 34 i jest po rozwodzie. Niestety, mężczyzna stracił pamięć. I tak żyje w świadomości, iż wróci do swojej żony. Z tego powodu zaczyna regularnie ćwiczyć i czyta książki. Chce się zmienić na lepsze. Nie wie jednak, że kiedy pozna niezrównoważoną Tiffany jego życie zmieni się na zawsze...

Przyznam szczerze, że gdyby ktoś mi nie polecił tej książki, lub gdyby nie cudowna Jennifer Lawrence (która zresztą zagrała w adaptacji książki, ale o tym pewnie wszyscy wiedzą) na jej okładkę, pewnie bym po nią nie sięgnął. Postanowiłem ją jednak przeczytać. Ba, nawet kupiłem. Po części dlatego, żebym mógł często podziwiać Jennifer, ale nie o tym.

Otworzyłem książkę i zacząłem czytać. Cóż, tak zazwyczaj to się zaczyna. Poznałem głównego bohatera, który prowadzi tutaj narrację pierwszoosobową. Poznałem jego rodzinę, przyjaciół i Tiffany. Pat i Tiffany są do siebie dosyć podobni - oboje muszą chodzić na terapię. Nie wiedziałem, że "Poradnik Pozytywnego Myślenia" tak mnie wciągnie. Bardzo przyjemnie się czyta, a do tego determinacja i dążenie do celu Pata sprawia, że kibicujemy mu, aby jego rozłąka z żoną dobiegła końca. Jednak kiedy pojawia się Tiffany wszystko się zmienia. Nie chcę zdradzać szczegółów, więc nic już więcej nie mówię.

Książkę poleciłbym każdemu - bez względu na wiek (no może nie jest ona dla najmłodszych czytelników, ponieważ Tiffany używa wulgaryzmów i to dosyć często), bez względu na płeć czy jakieś inne różnice. Myślę, że każdy może odnaleźć w niej coś dla siebie. Bardzo zdziwiłem się, gdy okazało się książka nie jest jakimś romansidłem, w którym akcja toczy się jak flaki z olejem. Zdecydowanie tak nie jest! Jeżeli więc ktoś nie wie co ma teraz przeczytać, a nie czytał jeszcze książki Matthew Quicka - polecam! 

niedziela, 21 kwietnia 2013

Jaskrawy pobłysk mitologii - PERCY JACKSON JAKO ZŁODZIEJ PIORUNA

AUTOR: Rick Riordan
ORYGIINALNY TYTUŁ: Percy Jakson & The Olimpians: The Lightning Thief
POLSKI TYTUŁ: Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy: Złodziej Pioruna
NAZWA SERII: Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy
WYDAWNICTWO: Galeria Książki
ROK WYDANIA: 2005 (świat) | 2009 (Polska)
OCENA: 10/10








  Cześć i czołem, witajcie drodzy czytelnicy. Może i nie jestem wielkim znawcą mitologii greckiej, aczkolwiek niejaki Rick Riordan otworzył mi na nią oczy i przedstawił ją w taki sposób, że aż chce się żyć za czasów potęgi potężnego Kronosa. Jesteście w księgarni, przeglądacie półkę z literaturą dla młodzieży, przez oczy przelatuje wam zielona książka z chłopcem z mieczem w wodzie. Spoglądacie na tytuł i myślicie 'łeee, mitologia grecka, mam jej wystarczająco na polskim i historii'. Jednak czy aby na pewno?

  Perseusz  Jackson, niezwykły syn Posejdona, króla mórz, bóg grecki z Wielkiej Trójki zostaje osądzony o kradzież potężnego pioruna Zeusa. Co się za tym kryje? Podróż do Hadesu. Co z tego wyniknie? Cała książka nie jest tak naprawdę poświęcona mitologii, chociaż jest to główne tło całej scenerii, a nawet nią po części jest. Głównym tematem książki jest oczywiście syn naszego kochanego i niezastąpionego Perseusza, którego wyskok w bok ze śmiertelniczką zaowocował kolejnym, potężnym herosem. Zastanawialiście się kiedyś jak to jest żyć w zakątku świata, który jest przeznaczony jedynie dla ludzi świrniętych jak Ty? O takich samych defektach i problemach? Obóz Herosów to jest właśnie to. Podziwiam Riordana za wymyślenie takiego miejsca i stworzenie tam takiego klimatu, dzięki czemu książka jest jeszcze bardziej wciągająca. Czemu warto ją przeczytać? Otóż nie tylko ze względu na rozgrywającą się w niej akcję, której nie chciałam wam za bardzo przybliżać, a dlatego, iż wciągnie was w nowy, niezastąpiony, enigmatyczny i intrygujący świat, dzięki któremu lekcje o mitologii z katorgi przekształcą się w lekcje lepsze od zajęć w-f.

  Czemu po nią sięgnęłam? Sama nie wiem. Mogę jednak zapewnić, że jest to książka godna zrezygnowania z siedzenia przed pustym ekranem monitora lub malowaniem się przed lustrem przez biliony godzin. Może i Ty zostaniesz herosem swojej własnej wyobraźni.

sobota, 20 kwietnia 2013

Apokalipsa według Julianny Baggott

Autor: Julianna Baggott
Tytuł oryginalny: Pure
Tytuł polski: Nowa Ziemia
Seria: Świat po wybuchu
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2012 (świat) 2012 (Polska)
Liczba stron: 472
Ocena: 9/10



  
Nowa Ziemia. Pierwszy tom trylogii Świat po Wybuchu. Świat po wielkich eksplozjach. Szesnastoletnia Pressia mieszka w gruzach z innymi zmutowanymi, którzy ocaleli po Wybuchu. Partridge wychował się w sterylnej Kopule pośród nielicznych Czystych. Oboje uciekają. Pressia – przed poborem do militarnej organizacji, Partridge – przed ojcem tyranem. Ich spotkanie zmieni bieg historii Nowej Ziemi...

Wyobraź sobie, że na świecie nastąpił wielki wybuch. Przeżyli nieliczni. Jednak ci, którym się udało nie mają łatwego życia. Każdego dnia muszą walczyć o przetrwanie. Nie pomagają im także komplikacje po wybuchu. Głowa lalki zamiast dłoni, ptaki w plecach, brat wtopiony w twoje barki... Ale jest też grupa ludzi, której udało się wyjść z tego bez szwanku. To są tzw. Czyści. Mieszkają w Kopule - miejscu, gdzie żyją bez chorób, gdzie jest idealnie. Osoby spoza Kopuły mają prawo nienawidzić Czystych, prawda? Jednak niekoniecznie tak jest. 

 Pressia niedługo ukończy szesnaście lat i będzie musiała wstąpić do OPR - Organizacji Przenajświętszej Rewolucji. To wcale nie jest przywilej. Jeżeli będzie nadawała się do zabijania innych, wstąpi do żołnierzy, jeżeli jednak nie - zostanie osobą, na której testowane będzie jedzenie, które nadaje się do spożywania lub po prostu zostanie zabita. Dziewczyna mieszka z dziadkiem, który wymyślił sposób, aby nie musiała dołączać do szeregów OPR. I udaje jej się uciec. Ucieka do poznanego niedawno chłopca imieniem Bradwell. Został on uznany za martwego, więc nie szuka go OPR. Razem poznają Partridge'a - Czystego, który uciekł z Kopuły, aby odszukać swoją matkę. Bradwell oraz Pressia postanawiają pomóc chłopcu. Jednak to, czego dowiedzą się podczas poszukiwań na zawsze odmieni ich życie.

Książka pokazuje bardzo realistyczny obraz apokalipsy, która może naprawdę się wydarzyć. Występują tam czasem dość brutalne opisy tego, co stało się ze światem po jego wybuchu. Do tego ta walka o przetrwanie. Czytając "Nową Ziemię" możemy współczuć bohaterom, ale także możemy zastanowić się nad naszym życiem. Czy nasze problemy naprawdę są takie straszne? Czy mogą być porównywalne z problemami Presii, Bradwella, Partridge'a? Julianna Baggott skłoniła mnie tą powieścią do refleksji na temat tego co może stać się z naszym światem. Kto wie, być może już są jacyś ludzie, którzy tak jak w "Nowej Ziemi" mają plany zniszczenia naszej planety, aby potem odbudować ludzką rasę na nowo, aby pozostali tylko wybrańcy... Cóż, na to pytanie nie otrzymamy odpowiedzi. Wiem jedynie, że autorka opisała taką wizję przyszłości w sposób bardzo prawdziwy. Do tego ciągła akcja, ciężko oderwać się od książki. Kiedy ją czytałem, wieczorami, gdy już leżałem w swoim łóżku zastanawiałem się co by było gdyby naprawdę tak się stało. Gdybym był stopiony z jakimś przedmiotem i każdego dnia walczył o życie.

Po "Nową Ziemię" sięgnąłem, ponieważ po przeczytaniu "Igrzysk śmierci" polubiłem powieści postapokaliptyczne oraz antyutopijne. Jeżeli ktoś tak jak ja polubił wcześniej wspominaną trylogię Suzanne Collins, polecam bardzo serdecznie!

Archiwum